Niszczenie schematów jako schemat. Co zrobić, gdy sprzeciwiając się wszystkiemu schodzisz ze swojej Prawdziwej Ścieżki?

Źródło obrazu:


Zanim się zajmę wyjaśnianiem i teoriami, które mam (suchymi, nieprawdziwymi, albo prawdziwymi po części zapewne), opiszę ich źródło - swoje doświadczenia.

Przebudzenie przeżywam co jakiś czas, dowiadując się intuicyjnie coraz więcej o swoim Powołaniu. Kto z Was to przeżywa, wie, że jest to cudowne przeżycie, świadomość tego, że dowiaduje się coraz więcej, odkrywanie tajemnych sekretów umysłu, swojej Natury i to, jak można się dzięki niej po części dostosować do otaczającego nas świata.
Szukałem zawsze odpowiedzi, czegoś swojego, własnego miejsca, własnej Ścieżki. To ostatnie znalazłem, ale to jest naprawdę pokręcona droga. Co jakiś czas Życie i ludzie, którzy są mi bliscy sprawiają swoimi słowami i czynami, że muszę przewartościować swój światopogląd. Nie liczę już, ile razy się to zdarza. A to się będzie działo zapewne co jakiś czas w nieskończoność.
Poznałem już w teorii dziewięć systemów magii i duchowości: hermetyzm, demonologię, system Crowleya (ponoć Thelemę, choć niektórzy twierdzą, że Thelema była przed Crowleyem), magię Wicca, magię enochiańską, praktykę duchową Faridy opartą na psychologii głębi Junga i na jej doświadczeniach opisanych na Ciemnanoc.pl, aspekt mediumiczny, sposoby rozwijania zdolności parapsychicznych Cassandry Eason oraz magię chaosu. Praktykuję magię chaosu z dodatkiem pracy z Cieniem Faridy oraz rozwijam też swoje zmysły duchowe, korzystając również z technik, które tworzę samodzielnie lub na podstawie tych, które poznam od innych. Paradygmat Crowleya musiałem ogarniać chyba dwa lata, zanim zrozumiałem, o co w tym chodzi naprawdę w moim przypadku. A w moim przypadku chodzi o kilka naprawdę podstawowych potrzeb: potrzebę oddychania świeżym powietrzem, poczucia jedności z przyrodą, wstawania o wczesnych porach, gdy Słońce widać ze wschodu. A także o odczuwanie naprawdę wewnętrznego Światła i szczęścia.
Jak dotąd efekty działania zgodnie z Prawdziwą Wolą na zewnątrz są niezłe, ale wewnątrz zamykają mnie na zrozumienie emocji innych, zostawiając tylko własną satysfakcję.
Doświadczyłem tego kilkanaście godzin przed tym, jak zacząłem tworzyć ten wpis. Właściwie zdaje się, że w ten sposób zatraciłem się tak, że nie dostrzegłem kolejnej, o wiele głębiej ukrytej potrzeby: potrzeby zdawania sobie sprawy z równowagi duchowej wokół mnie, wliczając w to stan emocjonalny innych osób, a właściwie wielu innych istot żywych. Gdy odczuwam i rozumiem emocje innych i wiem, jak im pomóc, czuję się tak, jakby to było naturalne. Niestety dopiero teraz sobie z tego zdałem sprawę. Z drugiej strony nie chcę, żeby ludzie weszli mi na głowę.

Jednak celem tego tekstu było zwrócenie uwagi na inną kwestię, ale zanim do tego przejdę, powrócę do kilku rozmów, jakie miałem z niektórymi ludźmi mi znanymi, zarówno z mojego miasta, jak i z Facebooka.

Niektóre osoby ciągle mi zwracają uwagę na to, że zasady gospodarki wolnorynkowej są określone i że nie powstały znikąd. Że to jest efekt ewolucji. Sam rozumiem, że na razie to jest potrzebne, żeby ograniczyć kradzieże na tyle, na ile się da. Poza tym są jeszcze podstawy przedsiębiorczości, które nie wykluczają wcale kreatywnego działania w swojej branży. Często bywa, że pomysły wspólników mogą pomóc w rozwoju firmy. Czasem przydaje się także intuicja i wiedza o tym, jak działa wolny rynek. Na razie ten system jest niezbędny, niezależnie od tego, czy to się nam podoba, czy też nie. Jednak z czasem w obecnej postaci może się sam zniszczyć, dlatego ewoluuje w taki sposób, by został zachowany, ale jednocześnie żeby można było znaleźć lepsze rozwiązania dotyczące rozwoju gospodarki. Lub może ulec pewnej zmianie, która pozwoli wykorzystać stare zasady w sposób bardziej znośny dla ludzi, którzy obecnie są biedni. Jednak niezależnie od tego, co się stanie sami jesteśmy w znacznym stopniu odpowiedzialni za swoje wybory w każdej dziedzinie życia. A wizje dotyczące zmian systemu tego nie zmienią. Jeśli się nie weźmie za siebie odpowiedzialności, nie należy się dziwić, dlaczego jest nam "tak źle". Należy oczywiście starać się zmniejszać nierówność społeczną, ale nie poprzez rewolucję zbrojną i gwałtowne przejmowanie rządów, lecz poprzez stopniowe działania w celu rewolucji przemysłowej, zmiany paradygmatu światopoglądowego na bardziej zgodny z rzeczywistością, bardziej spójny. Życie weryfikuje doświadczenia mistyczne i własny światopogląd.

Normy społeczne też czemuś służą - pozwalają zachować harmonię w strukturze społeczeństwa. Na przykład nie należy ulegać odruchom, które mogą warunkować szeroko pojęte dewiacje. Mam na myśli głównie obnażanie się, morderstwa, molestowanie. Nie jest to zbiór zachowań ani akceptowalnych, ani etycznych, ani zmniejszających cierpienie wśród ludzi. Jednak w moim odczuciu owe normy warto by rozszerzać stopniowo na inne żywe istoty, oczywiście jeśli to jest konieczne. Jeżeli tak trzeba zrobić. Jak to ocenić? Jak już pisałem, Życie, czyli nasza codzienność weryfikuje nasz światopogląd i wszelkie wizje.

Co zrobić, gdy sprzeciwiając się wszystkiemu zaczyna się walczyć z wiatrakami?

Odpowiedź jest prosta: obserwować efekty swoich działań, obserwować, czy nasze działania nie pogarszają naszej sytuacji i wybrać bardziej adekwatne do sytuacji rozwiązania. Wybrać prawdę zamiast paranoi i fantazji. Ale to wymaga uczciwej oceny samego/samej siebie, swojej sytuacji i swojego światopoglądu. A także uczciwej oceny swoich faktycznych możliwości - nie tyle duchowych, co możliwości działania w materii. Oczywiście możliwości duchowe mogą nam wiele dać, ale nie należy się od tego uzależniać. Czasem trzeba wziąć się za siebie i podjąć decyzję w Życiu. Żyjemy teraz i teraz powinniśmy działać, żeby zmienić swoje życie (i, jeśli możemy, życie innych) na lepsze. Ale przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, co jest stałego w Życiu i nie dać się zwieść temu, co ulotne. A także trzeba się starać być uczciwym wobec siebie i innych, być tym, kim się jest, zamiast udawać kogoś, kim się nie jest. Wybieranie ról innych, niż własna, życiowa jest dobre tylko, jeśli się jest aktorem.
Ale to tylko rada. Pamiętajcie o tym, co nam mówi treść artykułu "8 lekcji samopoznania" na Ciemnanoc. Nie ma jedynej słusznej drogi, a to Wy wybieracie, co zrobić ze swoim życiem.

Komentarze