Z internetu
Medytacja może wiele zmienić, ale czasami te zmiany są wolniejsze, niż by się chciało. A niektóre efekty zdają się być niespodziewanie negatywne. Nie należy się jednak poddawać - bo rezultat końcowy wart jest tego całego cierpienia, naprawdę. Na początku tworzyłem technikę pracy z czakrami, łącząc ze sobą elementy filozofii świadomie zawarte w serialu animowanym Avatar: Legenda Aanga przez reżysera i ten połączony schemat wykorzystałem za pierwszym razem, ale potem postanowiłem sięgnąć do innego źródła - artykułu na stronie Rozwój i Świadomość pod tytułem „Czakramy - poziomy Twojego życia”. Nie wiem, czy to zawdzięczam zmianie schematu, ale za drugim razem mi wyszło lepiej.
Jak się koncentrowałem za pierwszym razem i na czym?
Za pierwszym razem ułożyłem schemat przeciwstawnych uczuć dla każdej czakry, zgodnie z własnymi przekonaniami:
- Dla czakry podstawy - pozytywem było przetrwanie, wola życia, negatywem zaś - strach i panika
- Dla czakry sakralnej (czakry podbrzusza) pozytywem była przyjemnść, negatywem - zawahanie.
- Dla czakry splotu słonecznego pozytywem była wola, negatywem - wstyd i poczucie winy.
- Dla czakry serca pozytywem była miłość, negatywem - nienawiść i smutek.
- Dla czakry gardła pozytywem była prawda, negatywem - kłamstwo.
- Dla czakry trzeciego oka pozytywem było prawdziwe widzenie, negatywem zaś była iluzja.
- Dla czakry korony pozytywem była jedność z Kosmosem, negatywem - przywiązanie.
Przeszedłem przez wszystkie swoje lęki od czakry podstawy do splotu słonecznego - no i wtedy zaczęły się problemy. Przypomniała mi się sytuacja, gdy na luźnej lekcji w szkole była pani, która miała nas (moich kolegów i mnie) nauczyć japońskiej ceremonii picia herbaty. Koledzy zaczęli mi, nie pamiętam, czemu, dokuczać, a ja ryknąłem na nich, co wystraszyło tę panią, i wyszedłem z klasy.Nadal z tego powodu czuję poczucie winy, już nie wstyd, ale jednak. Nie udało mi się przerobić tego wspomnienia i przeszedłem do następnej czakry.
Pracowałem tak ze wszystkimi centrami „energetycznymi”, aż doszedłem do czakry korony i niby się wszystko udało ale czakry nie świeciły tak, jak się tego spodziewałem.
Po wyjściu z medytacji nie wierzyłem w istnienie czakr, nie wiedziałem, co mam z tym zrobić. Chwilę później mama poprosiła mnie, abym poszedł do sklepu i nagle poczułem taką niemoc, niechęć do tego, by wychodzić gdziekolwiek, że niemal niemożliwe było się przemóc. Myślę, że to był jeden z elementów do tej pory nieujawnionych aspektów mojej psychiki, które należało przerobić. No i się przemogłem jakoś i poszedłem do sklepu.
Jak i na czym się koncentrowałem za drugim razem?
Ta medytacja była 21.06.2019 roku, dobrze to pamiętam, bo to było dokładnie wczoraj. Napisałem przed tym na „Po prostu Ciemna Noc” o medytacji, o wspomnieniu, z którym się zetknąłem podczas medytacji i o późniejszych efektach. I okazało się, że nie musiałem wcale podczas pierwszej medytacji ponieść porażki, właściwie to, biorąc pod uwagę zmianę mojego nastawienia, udało mi się coś osiągnąć, z tym, że sam dalej musiałem pracować nad tym, co podczas tej medytacji z czakrami odkryłem. A więc zacząłem praktykować, ale najpierw zajrzałem do artykułów, które są rozszerzeniami tego, do którego dałem link powyżej. No i znowu stworzyłem coś w rodzaju systemu pozytywów i negatywów:
- Dla czakry podstawy - pozytywem było przetrwanie, negatywem był zaś strach.
- Dla czakry podbrzusza pozytywem była seksualność i przyjemność, negatywem - poczucie winy.
- Dla czakry splotu słonecznego pozytywem była wola, negatywem zaś był wstyd.
- Dla czakry serca pozytywem była miłość i współczucie, negatywem - zachłanność.
- Dla czakry gardła pozytywem była prawda, negatywem - kłamstwo.
- Dla czakry trzeciego oka pozytywem było prawdziwe widzenie, negatywem - iluzja.
- Dla czakry korony pozytywem była łączność z Kosmosem, negatywem - przywiązanie.
Przeszedłem po kolei wszystkie cienie związane z czakrami.
Najpierw czakra podstawy. Okazało się, że moim strachem był strach, a raczej nawet lęk przed śmiercią. „Widziałem” gromadzącą się wokół mnie ciemność, czułem, jak gasnę jako punkcik światła, walczyłem z tym, ale potem skupiłem się na oddychaniu i złagodziłem odruch walki, aż ciemność i światło się wymieszały.
Wtedy pojawiła się kolejna wizja. To ja w niej niosłem śmierć i mrok. Potem wszystko znikło, a nazwa „czakra podstawy” wyszła z moich myśli, choć próbowałem ją zatrzymać (żeby nie dopuścić do tego, znowu oddychałem równomiernie). Gdy ta nazwa wyszła z mojej głowy, zobaczyłem, jak ten punkt rozświetla się łagodnie czerwonym światłem.
Przeszedłem wyżej. Do czakry podbrzusza. Tam musiałem sobie poradzić ze swoim poczuciem winy związanym ze swoją seksualnością - mianowicie, z orientacją seksualną. Przerobiłem to mniej więcej i mogę się przed sobą samym przyznać do tego, nie czując się z tego powodu winnym.
Przy splocie słonecznym wróciłem do tej sytuacji w szkole, którą opisałem wyżej i tym razem udało mi się przez to przebrnąć.
Moja zachłanność przy czakrze serca dotyczy jedzenia słodyczy. Tym razem zdecydowałem, ze nad tym zapanuję.
Przy czakrze gardła musiałem zaakceptować fakt, że choć staram się kierować logiką, jestem osobą emocjonalną, ale to nie było wszystko. Musiałem zaakceptować i dokładnie przerobić, przepracować swoje mechanizmy obronne, podstawowe cechy charakteru itp. elementy mnie samego. Dzięki temu przeszedłem wyżej.
Z czakrą trzeciego oka było trudniej, nawet musiałem znowu wrócić do czakry trzeciej (splotu słonecznego), a potem do czakry serca i gardła, żeby pozbyć się iluzji. Następnie musiałem zaakceptować jedną rzecz: że żadna praktyka magii nie jest prawdą ostateczną, że nie musi być prawdą i że to nauka to oceni. I że prawdopodobnie ta ocena będzie najbardziej prawdziwa.
Teraz czakra korony... Musiałem się najpierw wybić ponad przywiązanie do swojej cielesnej tożsamości, a następnie uznać, że ono może być we mnie, ale że nie muszę przywiązywać do niego zbyt dużej wagi. Proste, prawda?
Potem zalało mnie „światło”, poczułem wielką „energię” i poczułem, że jestem naprawdę żywy.
Po wyjściu z medytacji czułem, że po części wierzę w czakry, że nie muszę tej wiary odrzucać. Dziwne, ale wygląda na to, że to mi się udało wypośrodkować. I coś jeszcze - czułem, że mam tyle energii, że coś się ze mnie może „wyrwać”, tak byłem „naenergetyzowany”.
To doświadczenie uświadomiło mi ponownie, że mogę wybrać to, w co wierzę, niezależnie od tego, co to jest, a także dało mi większą kontrolę nad sobą. Dzisiaj byłem w sklepie i chciałem sobie kupić chipsy, ale jakoś się przemogłem i kupiłem tylko to, co mama mi poleciła. A co ważniejsze - to był mój wybór. Nie podlegałem już swoim instynktom.
Dzięki temu doświadczeniu zrozumiałem, że mogę się naprawdę bardzo zmienić, choć nie rozumiem jeszcze, na jakich zasadach działają aż takie zmiany.
Jednakże nadal mam do przerobienia niektóre wzorce i wiem, że to jeszcze nie koniec mojej „transmutacji”.
Komentarze
Prześlij komentarz